czwartek, 28 stycznia 2016

1

Znajdowałam się w bardzo małej celi, no w dużym przybliżeniu mogła mieć około zaledwie 5 metrów kwadratowych. Leżałam na wąskiej desce, którą w anielskim areszcie śmieli nazwać łóżkiem, wlepiłam wściekłe spojrzenie w kamienny sufit. Szlag! Zawsze wszystko uchodziło mi na sucho, a więc co tym razem zrobiłam nie tak? Z wściekłością podniosłam kolejny mały kamyk z podłogi i rzuciłam prosto w tył głowy pilnującego mnie anioła z chóru potęg. Potęgi, zawsze były wyznaczane do pilnowania zatrzymanych, którzy w większości przypadków później mieli zostać strąceni. Owe bardzo inteligentne zajęcie, jakże poprawiające moją sytuacje zajmowało mnie już od kilku godzin. Brązowowłosy gwardzista po godzinie nie ustającego obrzucania go kamieniami, chyba postanowił zacząć mnie ignorować. Tak mi się przynajmniej wydawało.
-Przestań! Co ty tak właściwie robisz?!- spytał zirytowany, gdy po raz kolejny oberwał kamykiem.
-Kompletnie nie rozumiem, dlaczego mnie tu zamknięto!-jęknęłam- Przecież nie zrobiłam nic złego. Spójrz na me skrzydła, są białe, więc nawet nie mogłabym nic takiego zrobić, bo jestem Anielicą.
Spojrzał porozumiewawczo po sobie ze swoim towarzyszem ciemnowłosym Razielem. Raziela znałam od bardzo dawna i serdecznie go nienawidziłam.
-Ty potrafisz wmówić sobie nawet niewinność.- przewrócił oczami i podszedł bliżej krat. Rzucił mi gniewne, mordercze spojrzenie stanowczo nie pasujące do anielskiego stylu bycia. -Zarzuty zostaną postawione ci za godzinę. Biedna Eloise, najpierw tamten a teraz ty, ale przecież w tobie płynie jego krew, więc...- nie zdążył dokończyć zdania, gdy ja przez luki między kratami wsunęłam zaciśniętą w pięść rękę i uderzyłam go prosto w nos.
-Suka.- warknął trzymając się za krwawiący nos.
-O bardzo anielskie słówko.- zatrzepotałam rzęsami i uderzyłam w niewinny ton. Szatyn cicho parsknął śmiechem. Widziałam w jego spojrzeniu coś co nie pasowało gwardziście, coś jakby niema zgoda z moimi słowami. Spójrzmy prawdzie w oczy, Raziel jest typowym hipokrytą. Należało mu się od bardzo dawna, no cóż pewnie dopiszą to zajście do zarzutów.  
******************************************************************
Siedziałam w ławce dla oskarżonych z nogami wyłożonymi na drewnianą barierkę, po obu moich stronach znajdowały się długie mahoniowe ławy zapełniające się obywatelami Edenu. Ściany i sufit anielskiego sądu pokrywał oślepiający bielą oczy marmur. Zauważyłam moją matkę- Eloise. W jej oczach nie zobaczyłam zawodu, jedynie miłość, tęsknotę i zamyślenie, w końcu to wszystko kiedyś już przeżywała. Co prawda całe miliardy lat temu, gdy strącony został mój ojciec, jej jedyna prawdziwa wielka miłość, a ja nawet nie znałam jego imienia. Wszystko przez durny dekret Gabriela...że niby imion pierwszych upadłych nie można podawać młodym aniołom uczących się fachu. Głupota i tyle, ale matka i tak opowiadała mi o ojcu, często wspominała,że mam tak wiele z niego, w szczególności nieposkromioną naturę. Była jedną z najlepszych strażniczek, czyli aniołów opiekujących się śmiertelnikami. Halo! To tylko proch i popiół, ale według niej rozkaz to rozkaz, a więc walczy zażarcie z upadłymi o ludzi. Powszechnie szanowana anielica. Tuż obok niej siedziała moja przyjaciółka Laviah, ona z kolei była przerażona i wierciła się niemożliwie raz po raz patrząc na pozłacany tron na którym, miał zasiąść swym szacownym tyłkiem Gabriel, a nie przepraszam Najwyższy Namiestnik Niebiański Archanioł Gabriel, w skrócie NNNAG. Uśmiechnęłam się złośliwie pod nosem ledwo powstrzymując głośny śmiech, na myśl jak ja zawsze rozwijałam ten skrót: Nawalony Na Noc Alkoholem Gabryś, taaa toż przecie obraza majestatu. Kolejny zarzut do bardzo długiej listy. Beznamiętnym spojrzeniem omotałam po raz ostatni całą salę, zebrani przeważnie siedzieli w najwyższym skupieniu, chociaż niektórzy prowadzili przytłumione rozmowy aż do pojawienia się Gabriela. Z jego postawy wynikało, że jest bardzo zmęczony, cóż o nieprzespanej nocy świadczyły worki pod oczami. I to przez tak młodą anielice. Zamieszanie,zamęt,chaos-moja specjalność. Usiadł na tronie, westchnął ciężko, dotknął ręką bolącej głowy i cicho rzekł zmęczonym głosem -Zebraliśmy się w tym dniu...
-By wręczyć nagrodę anioła roku.- rzuciłam żartem, na co większa część, a zwłaszcza Raziel zareagowała mrucząc- Bezczelność.- a sam Gabriel spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem i dokończył -Ponieważ adeptka chóru Serafinów dopuściła się wielokrotnego złamania praw Edenu.
Jego głos rozniósł się po marmurowej sali, odbijając się głucho od ścian.
-Ciekawe co niby takiego zrobiłam?- spytałam oglądając swoje paznokcie. Tym razem moja zaczepka została zignorowana, a cherubin o blond kręconych włosach wysunął się naprzód, rozwinął pergamin i melodyjnym głosem zaczął czytać moje czyny.
-Jeszcze to zaśpiewaj, tylko opery mi brakuje-mruknęłam
-Zarzuty: włamanie do tajnych akt dotyczących upadłych, używanie talentu manipulacji myślami i czynami na przełożonych, lekceważenie obowiązków serafickich, uszkodzenie gwardzisty Zafkiela z chóru Potęg, obraza majestatu poprzez nazywanie Najwyższego Namiestnika Niebiańskiego Archanioła Gabriela, Nawalonym Na Noc Alkoholem Gabrysiem.
Z tyłu sali, po wypowiedzeniu wymyślonej  przez mnie nazwy rozległ się pojedynczy tubalny śmiech. Wszyscy obrócili się w kierunku osoby, którą to rozbawiło. Uniosłam zdziwiona brew w górę, Uriel, pisklak szkolący się na członka Anielskiej Brygady Uderzeniowej, śmiał się z nowej ksywki Gabriela. Trochę się zdziwiłam, przecież ABU było wręcz fanatycznie zapatrzone w Gabriela.
-Czy oskarżona pragnie coś dodać?-spytał cherub zwijając pergamin. Spojrzeniem rzuciłam wyzwanie Archaniołowi, przecież i tak nie mam już nic do stracenia, wiem co nastąpi... zostanę strącona. Przecież to nic, tylko "zmiana" frontu. Gabriel wstał z swojego złotego tronu, podszedł do mnie, oparł ręce na drewnianych barierkach. Manifestownie nie cofnęłam nóg, cicho westchnął -Zupełnie jak on. Kropla w krople.- a głośno dodał -Hybris, z chóru Serafinów szkolona na roznosicielkę nowin, Eden jest miłosierny,jeśli okażesz skruchę...
-Skruchę? Wszystkie te rzeczy są winą niedopatrzeń rządzących.- wstałam i typowym dla adwokatów miodowym uśmiechem kontynuowałam -Nie byłoby tego gdyby, tajne akta dotyczące upadłych były powszechne, bo niby skąd indziej miałoby się czerpać wiedzę na temat jak ulepszyć system chronienia śmiertelnych? Lekceważenie obowiązków serafickich? Istne kłamstwo!- obróciłam się w stronę swojej mentorki -Nimtrix, czy ja kiedykolwiek nie posiadałam istotnych informacji, czy kiedykolwiek nie przekazałam ich tobie jako mojej przełożonej, czy coś zatajałam?
-Nie, zawsze były bardzo szczegółowe.- odpowiedziała. Zwróciłam się z powrotem w stronę archanioła -A czy ktokolwiek obecny, po za Zafkielem jest w stanie przysięgnąć,że dopuściłam się przemocy względem niego? Nie. Wszyscy wiemy jaki jest Zafkiel, przez swoją nieuwagę złamał nos. Obraza twojej osoby o jaśnie panujący Gabrielu? Gdzieżbym śmiała.-odwróciłam się do publiki z niewinnym uśmiechem -Czy ktoś może potwierdzić, iż używałam nazwy Nawalony Na Noc Alkoholem Gabryś? -panowała cisza, wszyscy byli skupieni na mojej mowie, a nawet wydawali się w nią wierzyć -Odpowiedź brzmi nie. Uważam, że to jedno wielkie nie porozumienie.- żywo za gestykulowałam swoje oburzenie -Nic przecież nie zrobiłam. Owszem, włamałam się do akt, i użyłam talentu na starszych rangą aniołach, ale to tylko przez to by zaspokoić swoje pragnienie wiedzy. Ależ to tylko drobne wykroczenia, niemające żadnych poważnych konsekwencji, wynikających cóż z twoich zaniedbań, Archaniele Gabrielu. W sumie to każde z tych czynów jest twoją winą, to ty ponosisz za to odpowiedzialność, to twoje niedopatrzenie, a jako namiestnik powinieneś mieć wszystko pod kontrolą czyż nie tak?
Po sali rozległy się brawa, którym przewodziła Eloise, Laviah, Nimtrix, Uriel, a nawet pilnujący mnie szatyn. Gabriel i Zafkiel widocznie poczerwienieli ze złości, wiedziałam od dawna, że Eden i ja nie pasujemy do siebie, a ta cała mowa to tylko po to by wywołać lekkie zamieszanie. Mówiłam już, że je kocham?
-Zgadza się, to wszystko to tylko moje niedopatrzenie, bo przymykałem oko na twe postępki o całe wieki za długo!- uderzył pięścią w barierkę Gabriel. Wzruszyłam ramionami, sama nie wiedziałam jakim cudem dopiero teraz postanowili mnie zdegradować, wiedziałam,że to kwestia czasu kiedy opuszczę Eden. Stawiałam,że zostanę strącona w pierwszych latach średnich wieków, a tu utrzymałam się aż do XXI wieku. Brawo Hybris!
-Jesteś zupełnie jak On! Bezczelna. Dotychczas byłem dla ciebie łaskawy, przymykałem oko na twoje poczynania, ale tym razem przebrała się miarka.




Obserwatorzy